Wspomnienie o Romanie Grocholskim
20.X.1922 – 13.V.2009
Roman Grocholski, syn Kazimierza i Zofii z Rozwadowskich, urodził się Rożyskach, w woj. tarnopolskim.
Dzieciństwo spędził w majątku rodziców nad rzeką Zbrucz. Po ukończeniu czteroklaswoej szkoły „Ludowej” został wysłany do jezuickiego gimnazjum i liceum w Chyrowie.
W momencie rozpoczęcia II Wojny Światowej 17-letni Roman przebywał z rodzicami i dziadkami we Lwowie. Po wkroczeniu Armii Czerwonej do miasta, jego ojciec, major rezerwy WP, odznaczony Virtuti Militari za wojnę polsko-sowiecką 1919-1920, został natychmiast aresztowany i zamordowany.
Romana wraz z matką (odznaczoną Krzyżem Walecznych za wojnę z bolszewikami) i babcię deportowano do Kazachstanu, do Kustanaju.
Dziadek, pułkownik Wiktor Rozwadowski, zabrany w niewiadome miejsce, odnalazł się w 1994 roku na liście zamordowanych w Katyniu.
W Kazachstanie Roman, dzięki b. dobrej znajomości języka ukraińskiego wyniosionej ze szkoły podstawowej i posiadaniu prawa jazdy, szczęśliwie przetłumaczonego na język rosyjski, został bardzo szybko traktorzystą, a potem kierowcą ciężarówki kołchozowej. W ten sposób znalazł się w „ekstra klasie” zesłańców.
Ani jego, ani matki nie ominęło więzienie na zesłaniu.
Roman siedział pod zarzutem szpiegostwa, matka – bo była jego matką. Babcie tego nie przeżyła.
„Szpiegostwo” Romana polegało na tym, że w oficjalnej gazecie wyczytał między wierszami (nauczony zresztą tej sztuki przez sowieckiego dziennikarza „przewietrzanego” za jakąś nielojalność w Kazachstanie), że układ Ribbentrop – Mołotow przestaje być aktualny i nieopatrznie powiedział o tym w kołchozie. To wystarczyło…
Wybawiła go tzw. amnestia dla Polaków i wraz z Armią Andersa opuścił Kraj Wiecznej Szczęśliwości.
Romana marzeniem było lotnictwo. Chciał być pilotem. Próbował. Niestety, nie udało się. Od dzieciństwa nie słyszał na jedno ucho. Tym niemniej w lotnictwie pozostał. W obsłudze naziemnej był specjalistą od radiolokacji i radaru, m.in. w Dywizjonie 300 Bombowym.
Po wojnie studiował ekonomięna University of London i po otrzymaniu dyplomu Bachelor of Science (Economy) zdecydował się na emigrację do Kanady.
Pracował w Montrealu dla Ministry of Defence, a potem dla British Peroleum w Toronto.
W maju 1960 roku ożenił się z Marią Rozwadowską, która właśnie przyjechała do Kanady na stypendium naukowe. Wkrótce po ślubie, już razem, przenieśli się do Stanów. Pierwsze 10 lat spędzili w Detroit gdzie Roman pracował w Ethyl Corporation, a potem w General Motors studiując równocześnie zaocznie na University of Michigan zarządzanie przemysłem. Dyplom Master of Science (Industrial Administration) otrzymał w 1968 r.
Następny „przystanek” na 20 lat to było Chicago. Pracował tam dla Amoco jako ekonomista-programista komputerowy aż do emerytury, na którą przeszedł w wieku 70 lat.
I wtedy osiedli z Manią na stałe w Sarasocie, do której przyjeżdżali na urlopy szereg lat.
Roman zawsze miał szerokie zainteresowania i dużą wiedzę. Miał świetną pamięć. Bardzo dużo czytał. Zbierał wartościowe książki. Interesował się polityką ze szczególnym uwzględnieniem polityki zagranicznej USA i europejskiej z naciskiem na sprawy polskie. Był świetnie zorientowany w tym co się dzieje w Kraju.
Interesował się sztuką. Był na bieżąco w trendach światowej architektury. Mimo ciężkiej wady słuchu lubił muzykę. Słuchał jej. Miał ogromną kolekcję płyt. Lubił tańczyć i uwielbiał „pogaduszki” w kameralnym gronie (wtedy lepiej słyszał).
W młodości wysportowany kochał narty i tenis. W tenisa grał niemal do końca…
Zawsze pełeń życia miał wielu przyjaciół, których zostawił pogrążonych w żalu.