Ściągnij Roman Aftanazy – Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej. Pietniczany (PDF)
Ściagnij Pietniczany «Архітектурні візерунки древніх П’ятничан і не тільки…» (PDF)
„Pamietnik Kijowski” tom 3. Nakładem Koła Kijowian, Londyn 1966.Otrzymano dzięki uprzejmości p. Krzysztofa Kownackiego.
Na pograniczu Polski od Kozaczyzny i Tatarów, wzdłuż Dniepru i Bohu, ciągnęła się linia strażnic, zakładanych przez ludność kresową. Po dziś dzień zdumiewa Ukraina niezliczoną ilością wałów, zamczysk, horodyszcz, kurhanów.
Na nich utrzymywano czaty ustawiczne, dniem i nocą czuwano ze szczytu strażnic, zapalano w tym celu beczki smołą oblane, lub ostrzegano się dzwonami królewskimi, z Polski nadsyłanymi.
Tak się życie układało w ciągu stuleci wzdłuż tych szlaków.
Na jednym z nich, Kuczmańskim, przy ujściu Winniczku do Bohu, pod samą Winnicą leżą Pietniczany.
To była dawniej osada, gdzie przed burzą tatarską lub kozacką okoliczni mieszkańcy szukali schronienia, pełno tu lochów dalekich, pieczar, chodników podziemnych, na ćwierćmilową nieraz odległość.
Osada ściśle z Winnicą złączona, na ziemi i pod ziemią, o niej bardzo dawno wspomina w lustracji tak zwany diak hospodarski Tyszkiewicz, że „k’zamku Winnyckomu tiahne”.
Istotnie dwa zamki Winnickie i zamek Pietniczański stanowiły jedną całość.
Dawna stolica województwa Bracławskiego, Winnica, miała stare zamczysko jeszcze z czasów Bohusza Koreckiego, zbudowane na wyspie między dwoma odnogami malowniczego Bohu: zamek otoczony był wałem obronnym, miał mocne wieże narożne i bastjony z blankami, opatrzone działami ze spiżu i żelaza.
Drugi zamek był to właściwie klasztor obronny, wzniesiony przez Kalinowskiego, mocno ufortyfikowany, z murami z dzikiego kamienia i z cegły.
Wreszcie zamek Pietniczański, początkowo tylko obronny, następnie służył dla celów fortecznych, częściowo zaś dla zamieszkania.
O niespożyte mury Winnickie i Pietniczańskie obijały się nieraz hordy i czambuły.
Watahy hajdamackie tu również zaglądały i pustoszenia niezmierne czyniły.
Wreszcie dzielny hetman Kalinowski odegnał stąd ową zgraję. Ciekawy pozostał manifest pisarza ziemskiego z tych czasów. Melduje, że w kacelarji ni pióra ni kałamarza nie zastał, a tylko sporo miodu.
Zacny był pisarz, że więcej o inkauście niż o maślaczu myślał.
Ciągle więc utarczki z dziczą kozacką mocno warownie nadwerężały, aż wreszcie Michał z Grabowa Grocholski, waleczny żołnierz ład tu zaprowadza, gdy po hetmanie Kalinowskim nastaje.
W Winnicy i Pietniczanach liczne fundacje czyni, a przekazując Pietniczany synowi Marcinowi, późniejszemu wojewodzie, z nim razem podwaliny pod nowy zamek Pietniczański zakłada.
Jeńcy tatarscy i kozaccy z monolitów budowlę wznoszą i przez lata całe ją wzmacniają.
Grocholski wojewoda wreszcie zamek wykańcza, a że był to pan możny, więc kosztów nie szczędzi, by poza mocą nadać budowli charakter dużej kultury.
Już wtedy nastały rządy króla Stasia Medyceusza. Już piękno zamierzeń artystycznych króla promieniuje daleko poza stolicę.
Styl Stanisławowski wędruje aż hen na Kresy. I powstaje szereg cały zamków-pałaców nad Styrem, Rosią, Bohem, o strukturze nowej.
Obronność, jako cel główny, w murach niespożytych, częstokroć w basztach pozostaje, ozdobność jednak również się zaznaczy, czy to w szeregach kolumn o porządku greckim, czy w portyku z wnękami na kolumnach opartym, czy w galeriach półokrągłych, łączących skrzydła pałacu z fasadą główną.
Lecz co szczególnie w Pietniczanach znamiennem się wyda, to sklepienia dolne i górne. Sklepienia ostrołukowe z kamieni ociosanych lub z cegieł.
Cały szereg salonów na piętrze z beczkowem lub krzyżowem sklepieniem.
I jeszcze ciekawe niezmiernie malowania.
Już to w owych czasach w całej Polsce malowano wnętrza.
Arkadja z księżną Radziwiłłową początek dały, Puławy wnet modę podchwytują, a potem Kresy całe z większym lub mniejszym artyzmem modę naśladują.
Malują wszyscy. Często sprowadzeni ad hoc mistrzowie, częściej rodzina cała. I ten, co się uczył, i ten, co niebardzo rysunku zaznał.
A temat? NA Kresach oczywiście jakiś zamek potężny, koniecznie z basztami, jakieś skały z grotami i pieczarami, jakieś drzewa lub krzewy przeogromne.
W Pietniczanach salony górne o bardzo dobrym rysunku pompejańskim, doskonale stonowanym, szczególnie na sklepieniu i kominach.
Ciekawsza jednak „sala czarne” na dole.
W półtonach ciemnych, w półmroku, na ścianach i sklepieniu góry, lasy, wody czarne jak noc.
W „sali czarnej” radzono.
Radzono od dawna bardzo. Radzono nad dobrem kraju.
Był tu król Stanisław August, co przyjechał z Winnicy aleją lipową umyślnie dlań zasadzoną, był też ks. Józef Poniatowski.
W „sali czarnej” długo radził Stanisław Grocholski, patrjarcha Kresów całych, co miał „siłę w spokoju”, jak o nim pisze Stanisław Tarnowski.
Tak przez długie lata Pietniczany się przedstawiały.
Miały jeszcze archiwa cenne, bibliotekę zasobną, galerję obrazów i mnóstwo pamiątek przeszłości.
Z Winnicą razem były ośrodkiem kultury polskiej na Kresach.
Szlak czarny niedaleki im nie podołał. Szlak, którym szło czarne nieszczęście, mordy, grabieże, pożogi.
Carów gnębienie również im nie podołało.
Wywieźli, gnębili, za powstania, dziedzica, lecz wrócił.
Czy wróci również dziedzic obecny Zdzisław hr. Grocholski?
–
Pietniczany leżą przy ujściu rzeczki Winnicy do Bohu, na tzw. „Szlaku Kuczmańskim” (tuż obok miasta Winnica). Pierwsza wzmianka o tej miejscowości znajdowała się w opisie zamku winnickiego z 1543 roku, dokonanym przez diaka Lwa Patejowicza Tyszkowicza. Mówi on m.in. w ten sposób „… W Petnyczanach a w Demydiwciach, w imieniach Miśka Stepanowycza stoit desiat czołowieka, kotoroje imienije Petnyczany aoteć jeho Stepan wysłużyw na Hospodari Jeho Myłosti za nebiszczyka Kniazia Konstantyna…”. Druga pewna wiadomość, odnosząca się do Pietniczan, pochodzi z 1569 r. Wówczas to Łazarz Deszkowski, syn Bohdana, chorążego braławskiego, oddaje dobra pietniczańskie swemu wujowi Semenowi, synowi Wasyla na Obodnem Obodeńskiego. Z powodu braku dokumentów nie zostało ustalone, czy wymieniony w pierwszym z przytoczonych dokumentów Miśko Stepanowicz był przodkiem Deszkowskich, czy tylko oddającym im swoje prawa do Pietniczan.
Po śmierci Semena Obodeńskiego, który nie pozostawił żadnego potomstwa, Pietniczany dostały się dzieciom jego brata rodzonego Bohdana i Maryny Kierdey-Dziusianki, to jest Hawryłowi, Teodorowi, Józefowi, Wasylowi, Anastazji zamężnej za Januszem Kierdey-Kozińskim i Olenie za Michałem Myszka-Chołoniewskim. Teodor Obodeński, łowczy bracławski, spłaciwszy braci i siostry, objął niepodzielnie całe dziedzictwo, pisząc się odtąd panem na Pietniczanach. Zaślubiwszy Maruszę Pokalewską, miał z nią trzy córki, z których Maria wyszła za mąż za Teodora Łasko-Woronowickiego, wnosząc mu Pietniczany w posagu. Z ich sześciorga dzieci pięcioro zmarło bezdzietnie, a jedyna pozostała przy życiu córka Teofila rękę swą wraz z ogromną fortuną, w której skład wchodziły również Pietniczany, oddała Michałowi Luba z Radzimina Radzimińskiemu. Był on głową linii bracławskiej swego rodu. Z Teofili Łaskówny pozostawił liczne potomstwo, z którego Michał, stolnik bracławski, wykupił bądź odziedziczył od pozostałych spadkobierców, wszystkie części bracławskich dóbr, jednocząc znów w swym ręku całą fortunę.
Michał Radzimiński miał z Małgorzatą z Kamieńskich także sporo, bo pięcioro dzieci. Z nich dwaj synowie i córka zmarli bezpotomnie. Pietniczany oraz Sabarów, Soroczyn, Woronowicę i Stepanówkę odziedziczyła druga córka, Anna, wnosząc je jako wiano mężowi swemu Michałowi z Grabowa Grocholskiemu. Urodzony w 1705 r. Michał Grocholski h. Syrokomla służył najpierw w chorągwi pancernej ks. Janusza Wiśniowieckiego, kasztelana krakowskiego gdzie osiągnął stopień porucznika. Następnie jako regimentarz partyi ukraińskiej i wołyńskiej walczył z najazdami wrogów, za co król August III mianował go swoim rotmistrzem. Posłował także dwukrotnie na sejmy, a na urzędzie sędziego ziemskiego województwa bracławskiego dał się poznać jako znakomity prawnik. Po ojcu, prócz sum umieszczonych na kilku majątkach, nie odziedziczył Michał Grocholski żadnego majątku osobistego. Dobrami żony tak jednak doskonale administrował, że je wkrótce znacznie bardzo powiększył.
Społeczeństwu polskiemu ziem ruskich zasłużył się fundując w roku 1760 w Winnicy kościół i klasztor OO. Dominikanów, jak też przyozdobił istniejący już w tym mieście kościół OO. Jezuitów kilkoma ołtarzami i amboną. W jednej ze swych posiadłości – Tereszkach, wzniósł również kaplicę.
W samych Pietniczanach, wespół ze swym synem Marcinem, Michał Grocholski dźwignął zręby nowego zamku-pałacu, przy budowie którego zatrudnił jeńców tatarskich i tureckich. Miała to był warownia o niezmiernie masywnych ścianach, z żelaznymi kratami w oknach, wieżami, strzelnicami i podwójną bramą.
W ten sposób powstawała kwadratowa forteczka, przystosowana do mieszkania, a równocześnie do odparcia ewentualnego napadu. Na razie była jednopiętrowa, z dwupiętrowymi basztami w narożach. Po dwóch stronach zamku, odsunięte niezbyt daleko od niego, stały dalsze baszty kwadratowe, jednopiętrowe. Od nich szły fosy i wały, otaczające paruset metrowej długości owalny majdan forteczny. Obwarowania te zamykała sklepiona brama wjazdowa, z dwiema przylegającymi do niej izbami. Na zakręcie fosy i wałów wznosiła się jeszcze jedna, niewielka, cylindryczna baszta jednopiętrowa.
Michał Grocholski (zm. W 1765 r.)miał też liczne potomstwo, a więc pięć córek i dwóch synów. W dziale rodzinnym uczynionym w 1771 r., młodszy Franciszek otrzymał po rodzicach Tereszki i Malinki, które dostały się Grocholskim z ordynacji ostrogskiej, dalej Woronowicę, Stepanókę i Soroczyn oraz Komarów i Michałówkę, czyli Kostkopol, nabyte od spadkobierców Adama Olizara, klucz trościaniecki kupiony od Stanisława Szandyrowskiego i innych, częściowych właścicieli, Łataniec nabyty od ks. Kajetana Rościszewskiego oraz dwór w Dubnie i połowę dożywocia na kluczu zozowskim. Starszy syn Marcin (1727 – 1807), ostatni wojewoda bracławski, starosta szerokogrobelski i kruszliniecki, żonaty po raz pierwszy z Cecylią Myszka-Chołoniewską, a w późniejszym wieku po raz drugi z Antoniną Gałecką, primo voto Łoską, poseł na sejmy, zwolennik króla Stanisława Augusta i Konstytucji 3 Maja, wziął klucz hrycowski z szeregiem folwarków, gdzie wzniósł nowy pałac, Strzyżawkę nabytą przez Michała Grocholskiego od Antoniego Potockiego, Desnę, czyli Michałówkę z Kołomyjówką, Ławrówkę, Prehórkę, Stadnicę i wreszcie same Pietniczany oraz dwór w Winnicy, jak też drugą połowę dożywocia na kluczu zozowskim, dworek we Lwowie etc. Każda z pięciu córek Michała Grocholskiego otrzymała po 60 000 złp. posagu. W całości majątek przez niego pozostawiony był więc bardzo znaczny.
Wojewoda Marcin Grocholski mieszkał najchętniej w swym nowym pałacu w Hrycowie, rzadziej natomiast w Pietniczanach. Sporego odziedziczonego po ojcu majątku nie powiększył. Po jego śmierci dobra te uległy ponadto rozdrobnieniu. Na mocy działu uczynionego przez wojewodę jeszcze za jego życia w 1792 roku, zostały one podzielone między pięciu synów urodzonych z małżeństwa pierwszego: Jana, oboźnego koronnego, Michała, starostę zwinogrodzkiego, Mikołaja, gubernatora podolskiego i Ludwika. Ojcowizny nie objął tylko drugi z kolei syn Adam, gdyż ten poległ pod Maciejowicami. Pietniczany dostały się Michałowi Grocholskiemu (1765 – 1833), ożenionemu z Marią Śliźniówną. Zamieszkali oni w zamku pietniczańskim zaraz po ślubie i a ich właśnie czasów uległ on pierwszym, zasadniczym przeobrażeniom. Inspiratorką wszystkich zmian byłą pani starościna. Wychowana w duchu „epoki stanisławowskiej”, źle czułą się w surowych ścianach warownego zameczku. Chcąc więc przynajmniej swoje apartamenty jakoś przyozdobić, kazała przede wszystkim na nowo pomalować wszystkie pokoje. Ściany salonu trzymały wówczas kolor niebieski, pod jego sklepieniem zaś rozwieszono draperie atłasowe w białe i niebieskie pasy, imitujące namiot. Jeden z pokoi narożnych ozdobiono draperiami zielonymi, a jeszcze inny pomalowano w tonacji piaskowej.
Przebudowa zamku, zainicjowana przez energiczną panią starościnę, nie ograniczyła się zresztą tylko do wnętrz. Z jej to bowiem inicjatywy cały budynek podniesiony zostało jeszcze jedno piętro i otrzymał dwa boczne pawilony. W ogrodzie stał dawniej staroświecki magazyn dębowy, którego zasieki przeznaczone był dla gości, gdy zdarzył się zjazd liczniejszy. Wobec przebudowy zamku na pałac w wybudowania nowych pawilonów, już jako niepotrzebny został on przeniesiony w inne miejsce. W owym czasie powstały też nowe stajnie, wozownie, majsternie, gołębnik i inne budynki gospodarcze. Pracami tymi kierował architekt Laeufer, czynny poprzednio w Janowie u Chołoniewskich.
Michał i Maria ze Źliźniów Grocholscy mieli córkę Marię zamężną za Henrykiem hr. Rzewuskim, znanym pisarze, i syna Henryka Cypriana (1802 – 1866), który w 1829 r. poślubił Franciszkę Ksawerę Brzozowską h. Belina (1807 – 1872), córkę Karola i Ksawery Trzecieskiej h. Strzemię, przyszłą pamiętnikarkę. Po ojcu odziedziczył on Pietniczany i Strzyżawkę. Dokończył też przebudowy zamku, od strony ogrodu dodając portyk z balkonem. Wewnątrz przekształcił klatkę schodową oraz kierował pracami malarskimi przy wykańczaniu dekoracji pokojów. Zadania ozdobienia malowidłami sal zamkowych podjął się wprawdzie samodzielnie malarz nazwiskiem Rzewicki, ale jak się później okazało, miał on o swym talencie zbyt wygórowane mniemanie i zawiódł pokładane w nim nadzieje. Na skutek niezbyt udanej dekoracji przedpokoju wykonanej przez Rzewickiego, Henryk Grocholski zgodził się następnie osobiście układać wzory malowideł, opierając się na motywach wziętych z albumów, zawierających szkice najpiękniejszych starożytnych i nowożytnych fresków. Kompozycje ułożone przez właściciela Pietniczan Rzewicki wiernie tylko odtąd wykonywał. Wszystkie projekty przeróbek, dokonanych w czasach Henryka i Franciszki Ksawery Grocholskich, opracował jakiś architekt za granicą.
Po Henryku Pietniczany dostały się jego starszemu synowi Stanisławowi Wincentemu (1835 – 1907), żonatemu z Wandą hr. Zamoyską (1846 – 1922), córką Zdzisława i Józefy Walickiej h. Łada. Ostatnim właścicielem był ich syn Zdzisław hr. Grocholski (1881 – 1968), od 1910 r. żonaty z Marią Sołtan h. Syrokomla odm. (1881 – 1963), córką Bohdana i Marii Franciszki Sołtan. Od połowy XIX w. do chwili zniszczenia zamek pietniczański nie ulegał już większym zmianom.
Mimo swej przebudowy klasycystycznej i dodania pawilonów bocznych, główny korpus zespołu pałacowego zachował swój pierwotny, surowy kształt zamku i do końca też nosił jego nazwę; Zamek Pietniczański. Miał plan prostokąta, ale bardzo zbliżony do kwadratu, oraz trzy kondygnacje: sklepiony, stosunkowo niski parter, nad nim znacznie wyższe, także sklepione, służące jako piano nobile pierwsze piętro, oraz nadbudowane później piętro drugie, już z sufitami płaskimi. Zarówno symetryczną elewację frontową zamku o sześciu szeroko rozstawionych osiach, jak ogrodową, na osiach skrajnych akcentowały ujęte w narożach boniami ryzality, zamknięte trójkątnymi, otoczonymi kroksztynami, gładkimi frontonami. Parter zamku, z elewacjami boniowanymi w całości, wyposażony został w stosunkowo małe, prostokątne, dzielone na sześć kwater okna, ujęte w szerokie, profilowane obramienia, zamknięte poziomymi naczółkami na konsolkach. Oddzielone od parteru wąskim gzymsem pierwsze piętro miało okna tej samej szerokości, ale o dwie kwatery wyższe od dolnych, ze zwieńczeniami w kształcie naczółków trójkątnych, także jednak na konsolkach. Okna piętra drugiego, kształtem i rozmiarami podobne do okien parteru, otrzymały oprawę identyczną, ale bez jakichkolwiek zwieńczeń. Wystrój obu elewacji bocznych prezentował się podobnie jak w elewacjach dłuższych, cztery otwory okienne rozstawiono tam jednak w taki sposób, że dwa środkowe tworzyły parę, zaś dwa skrajne odsunięto od nich na odległość znacznie większą. Wszystkie gładko tynkowane elewacje zamykał szeroki fryz tryglifowy, z rzędem kroksztynów i profilowanym gzymsem powyżej. Już w czasie rozbudowy pierwszej oba ryzality fasady frontowej połączono ze sobą galerią, złożoną z sześciu, pozbawionych baz kolumn toskańskich, na całej długości wspierających galerię górną, ujętą w piękną, kutą, żelazną balustradę, o motywach zarówno wertykalnych, jak roślinnej groteski. Dwie kolumny środkowe obudowano z czasem oszklonymi drzwiami. Powstał w ten sposób niewielki przedsionek. Galerię ogrodową tworzyło osiem bardziej masywnych, zwężających się ku górze kolumn, ustawionych na niskim tarasie kamiennym, również bez baz. Galerię górną wyłożono płytkami marmurowymi czarno – białymi w szachownicę. Jako motyw główny balustrady ogrodowej występowały nakładające się częściowo na siebie owale. Główny korpus zamku nakrywał dość wysoki, gładki dach czterospadowy, wyodrębniony nad ryzalitami, z czterema, w jednakowej odległości rozmieszczonymi, masywnymi, otynkowanymi kominami. Ćwierćkoliste, mieszkalne, także częściowo sklepione galerie łączyły zamek z powstałymi później, stojącymi naprzeciw siebie pawilonami, tworząc razem wielką podkowę. Od strony frontowego dziedzińca galeria z niektórymi oknami ślepymi miały elewację w całości pokryte boniami. Ujęte w obramienia otwory okienne wieńczyły poziome naczółki na konsolkach. Każdą z galerii poprzedzało dwanaście kolumn, łącznie z ciągiem ogrodowym mieszkalny, nakrytym gładkim dachem dwuspadowym, z trzema masywnymi kominami. Początkowo dach wspierał się bezpośrednio na kapitelach kolumn, później jednak dodano pod nim belkowanie i ozdobiono je fryzem tryglifowym.
Inny wygląd nadano stronie ogrodowej galerii. Lewą pokrywały tynki gładkie, ożywione jedynie szerokimi, profilowanymi obramieniami prostokątnych, nisko nad ziemią osadzonych okien lub drzwi. Prawa, mieszcząca część pokoi o charakterze reprezentacyjnym, o tynkach także gładkich, otrzymała wystrój bogatszy. Pomiędzy oknami prostokątnymi lub podwójnymi porte-fenetrami w typie serliany ustawiono tu bowiem półkolumny przyścienne. Na wygięciu łuku środkowego umieszczono też dwie, półkuliście zasklepione nisze, przeznaczone zapewnie na posągi.
Dwa identycznego kształtu, dwukondygnacyjne o wysokich suterenach pawilony, od strony dziedzińca o ogrodu trój-, a z boku dwuosiowe, o planie jednak niemal idealnego kwadratu, miały też identyczny wystrój zewnętrzny. Ich tynki na parterze były w całości boniowane. Na piętrze boni użyto jedynie jako pionowych pasów, pokrywających narożniki i wyodrębniających osie środkowe pozornymi ryzalitami. Okna w kondygnacji dolnej wieńczyły naczółki na konsolkach, w górnej nie miały one żadnych naczółków. Horyzontalnie dzielił kondygnacje gzyms wąski, wieńczył zaś elewacje znacznie szerszy, profilowany.
Zamek pietniczański należy do bardzo nielicznych rezydencji ziem wschodnich Rzeczypospolitej, których układ wnętrz zyskał szczegółową dokumentację jeszcze w czasach, gdy był on zamieszkany przez właścicieli. W 1905 r. dokonano bowiem pomiarów zarówno wszystkich kondygnacji głównego korpusu, jak i obu pawilonów i galerii. W znikomym, niestety, stopniu dokumentację tę uzupełniają zdjęcia fotograficzne, w większości natomiast informacje ostatniego właściciela. Nie we wszystkich przypadkach przeznaczenie poszczególnych pokoi i sal było takie samo w 1905 i w 1917 r. Nie wszystkie też zostały opisane. Wiadomo jednak z pewnością, że miały one ściany gładkie w kolorach jednolitych lub malowane w różne kompozycje, posadzki dębowe z parkietu układanego we wzór geometryczny, dwuskrzydłowe drzwi płycinowe lakierowane na kolor biały i podobną stolarkę okien, piece najczęściej wysokie, okrągłe, z gzymsem u góry i niezbyt liczne kominki.
Z przedsionka zamkniętego ramami dwóch kolumn, przez ujęte w kamienny portal drwi wchodziło się do pozbawionej okien sieni. Masywne, dębowe, dwuskrzydłowe drzwi, obite żelazną blachą półcentymetrowej grubości, dekorowane wąskimi, ukośnymi, krzyżującymi się listwami, na wysokości piersi przebite były dwoma okrągłymi otworami strzelniczymi. Po stronie wewnętrznej drzwi wisiał obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Od tej też strony zamykało się je za pomocą trzech potężnych, dębowych zasuw. Ponieważ sień pozbawiona była okien, wstawiono jeszcze drugie drzwi dębowe o dwóch szybach, zabezpieczonych kratami z rysunkiem herbu Syrokomla. Sień miała sklepienie beczkowe, bielone wapnem. Zwisała z niego duża, kuta, żelazna, ozdobna latarnia. Ściany utrzymane były w tonacji piaskowej. Płytkie żłobkowanie dzieliło je na duże prostokąty. Urządzenie ruchome składało się ze stołu z blatem metrowej szerokości a 10 cm. Grubości, wykonanym z jednej deski, wieszaków na okrycia i tzw. „szlabanu”, czyli łoża dla dyżurnego kozaka. Nad stołem wisiał ciekawy i cenny plan klucza pietniczańskiego z 1740 r., misternie wykonany, z napisem polskim i łacińskim: „Granica pomiędzy ziemiami JW. Grocholskich, a miastem Jego Królewskiej Mości Winnicą”, zaś nad szlabanem staroświeckie podłużne lustro, złożone z trzech tafli, oprawione w złocone, spatynowane ramy. Dekorację tego pomieszczenia uzupełniały nieliczne trofea myśliwskie i zmieniane corocznie wieńce dożynkowe.
Z sienią wejściową, po jej lewej stronie, sąsiadowała sień druga, zwana ostatnio „myśliwską”, a na planie z 1905 r. po prostu przedpokojem. Miała ona sklepienie żebrowe, bielone, z kutą latarnią, ściany malowane olejno i posadzkę kamienną.
Stał tam wysoki, okrągły piec z kamieni granitowych, obciągnięty bielonym płótnem, dalej murowany z cegły kominek, drewniana ława, skrzynia wysokości stołu z drewienkami służącymi do podpałki, a w końcu szereg krzeseł z ośmiokątnym oparciem i tłoczonymi w mosiężnej blasze herbami Zamoyskich. Na ścianach wisiały wypchane głowy jeleni, danieli oraz dzika odyńca. W komnacie tej zbierali się myśliwi bezpośrednio po polowaniu na herbacie.
Drzwi umieszczone po stronie lewej sieni „myśliwskiej” prowadziły do narożnego pokoju gościnnego, sklepionego podobnie i ze ścianami malowanymi także na gładki kolor jasny. Na urządzenie składały się meble wówczas nowoczesne, wygodne, ale bez zdecydowanego stylu. Największą ozdobą tego pokoju był stary obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem Jezus, szkoły włoskiej. Mieszkali tu najrozmaitsi rezydenci, przebywający nieraz w Pietniczanach całymi latami.
Sień „myśliwska” łączyła się też bezpośredni z salą określoną w 1905 r. jako biblioteka, ostatnio zwaną jednak „czarną”, z dwoma oknami wychodzącymi na taras ogrodowy. Była ona sklepiona żebrowo. Wszystkie jej ściany pokrywały malowidła w duchu romantycznym, wykonane al fresco przez artystów, emigrantów napoleońskich, naśladujące skały, drzewa, krzewy, strumień z wodospadem, a nie brakło także i średniowiecznego zamku na wysokiej górze. Właśnie z powodu owych malowideł i nisko schodzących łuków sklepienia w sali „czarnej” nie było żadnych obrazów. Jedynie nad wejściem do pokoju narożnego zwanego i w 1905 r., i w 1917 „arabskim”, wisiał podpis sułtana, oprawiony w wąską złoconą ramę, a nad nakrytą kilimami obszerną kanapą – duży wypchany puchacz siedzący na gałęzi. W jednym z rogów stał także piec okrągły. Całą posadzkę z desek dębowych zaścielał stale gruby dywan perski.
Środek sali „czarnej” zajmował duży, czworokątny stół z czarnego dębu o grubych, rzeźbionych nogach, przykryty kilimem. Na nim stałą lampa ze złoconego brązu w kształcie jońskiej kolumny. Kilimami obite były także krzesła z drewna orzechowego. Czarny marmurowy kominek miał tak wielkie rozmiary, że gzyms jego znajdował się na wysokości ramion grzejącego się przy nim wysokiego mężczyzny. Na gzymsie, po bokach stały brązowe kandelabry trójświecowe, z figurami Egipcjanek trzymających świeczniki na ramionach, względnie na głowach.
Bliżej środka umieszczono dwa inne brązowe lichtarze o szerokich postumentach, w pośrodku staroświecki zegar, również w oprawie z brązu. Nad kominkiem, na całej jego szerokości wpuszczone było w ścianę zwierciadło złożone z trzech części, wysokości około półmetrowej, nie posiadające żadnych ram. W obszernym palenisku kominka łatwo mieściły się całe olbrzymie kłody. Przed zbytnim żarem chronił siedzących dokoła dwuskrzydłowy parawanik orzechowy, ozdobiony w części górnej widokami pustyni i Arabów z wielbłądami, malowanymi na płótnie przez Marię Hieronimową Sobańską i ks. Stefanię Korybut-Woroniecką. Pod oknem stało mahoniowe biurko z brązowymi ozdobami, nakryte makatą turecką. Dalsze umeblowanie sali stanowiły wygodne, ale nowszej daty kanapki, dekorowane także brązami. Urządzenia dopełniały: pianino, fisharmonia oraz kilka foteli i krzeseł nie należących do kompletu, zaś po bokach kanapek stały małe szafki na książki, także z aplikacjami brązowymi. W sali „czarnej” odbywały się różne uroczystości rodzinne. Urządzano tam również choinkę dla dzieci oficjalistów i służby.
Z dwóch pokoi przylegających do sali „czarnej” z lewej strony, wspomniany już narożny „arabski” miał ściany ozdobione kilkoma napisami arabskimi, wersetami z Koranu. Stały tu wygodne kanapki i stół okrągły z czarnego drewna, inkrustowany perłową macicą, przykryty makatą wschodnią. Na stole leżała Ewangelia w arabskim wydaniu z roku ok. 1720, oprawiona w pergaminową skórę. Podobnie wyglądał sąsiedni pokój „turecki”, łączący się bezpośrednio z galerią, w 1905 r. określony jako gościnny. Oba własnoręcznie malowała i urządziła Maria z Grocholskich ks. Witoldowa Czartoryska, późniejsza Karmelitanka bosa, która wraz z mężem podróżowała wiele po Bliskim Wschodzie i znała język arabski.
Na prawo od sieni środkowej znajdowała się jeszcze jena sień, zwana zawsze służbową, sklepiona podobnie jak „myśliwska”, z ciemnymi, drewnianymi ławami-skrzyniami i krzesłami dębowymi, na oparciach których widniały także herby Zamoyskich wytłaczane w mosiężnej blasze. Prawy pokój narożny ryzalitowy często zmieniał swe przeznaczenie. W czasie, gdy robiono pomiar, otrzymał nazwę „pokoju pisarza”. Z prawej strony z sienią „służbową” sąsiadowała częściowo także spora salka, służąca jako kredens. Głównym meblem byłą tam ogromna, kilkuskrzydłowa szafa, zawierająca srebra rodowe, porcelanę i bieliznę stołową, kompletowane przez pięć pokoleń rodziny Grocholskich. Prawy narożny pokój ogrodowy, odpowiednik „arabskiego” na krańcu przeciwległym, służył jako spiżarnia, ale nazywany był także „nad lochami”. Stamtąd bowiem kręcone schody wiodły do zamkowych piwnic i podziemnych korytarzy, sięgających daleko pod ogród, ale miejscami już zawalonych.
Z sieni „służbowej” na wprost wchodziło się do drugiej dwuokiennej sali międzyryzalitowego odcinka traktu ogrodowego, identycznych wymiarów jak usytuowana po jej stronie lewej sala „czarna”, sklepionej również żebrowo, z okrągłym piecem w rogu, spełniającej rolę domowej kaplicy. Miała ona niebieską tonację ścian i pełne prostoty urządzenie. W ołtarzu wisiał duży obraz Matki Boskiej, pod nim złocony krucyfiks o kształtach bizantyjskich z relikwiarzem pośrodku, a dokoła miedzioryty wyobrażające drogę krzyżową.
W lewej, zryzalitowanej części zamku, pomiędzy środkowym pokojem „tureckim” a gościnnym frontowym znajdowały się schody boczne, wiodące zarówno w górę, jak w dół do piwnic. Paradna klatka schodowa, oświetlona dwiema dużymi, wykutymi żelaznymi latarniami, z szerokimi dębowymi stopniami prowadzącymi na piętro, mieściła się natomiast na wprost głównej sieni wejściowej. Na ścianach jej wisiały portrety rodzinne, przeważnie typu „sarmackiego”, a na wprost środkowego załomu lustro duże, powyżej zaś wizerunek ks. Adama Czartoryskiego w młodym wieku, namalowanego w czerwonym mundurze.
Na pierwszym piętrze środkową część traktu frontowego zajmował kwadratowy hall, nazywany także „pokojem nad schodami”, wyposażony w posadzkę z płyt kamiennych, przykrytą tureckimi kobiercami. Na dębowym stoliku stał tu wykonany w brązie fragment „Pochodu na Wawel” Wacława Szymanowskiego, przedstawiający Stefana Batorego, hetmana Jana Zamoyskiego i grupę skrzydlatych rycerzy.
Na ścianach wisiały dwa portrety: Jana Zamoyskiego w czerwonej delii i z buławą w ręku, oraz pułkownika Remigiana Grocholskiego (1643 – 1705), uczestnika wiedeńskiej odsieczy, przedstawionego w zbroi i z buzdyganem. Był to kopia oryginału z epoki, przechowywanego w kościele Tuchowskim.
Dwa pomieszczenia, jedno po lewej, drugie po prawej stronie hallu, na planie z 1905 r. oznaczono jako przedpokoje. Przed wybuchem pierwszej wojny światowej prawe skrzydło służyło jednak jako pokój bilardowy dla młodzieży. Zarówno jego sklepienie, jak ściany malowane były wzorzyście farbą olejną. Ze stropu zwisał świecznik z mosiądzu lanego, ozdobiony orzełkami i jednym dużym orłem polskim w koronie. Wzdłuż ścian tego pokoju stały szafki orzechowe na czterech nóżkach, dekorowane płytkami z białego marmuru. Pośrodku jednoskrzydłowych drzwi widniała Diana z łukiem i psem. Szafki te zawierały oprawne roczniki ilustrowanych czasopism. Stał tam również duży stół z białą marmurową płytą i mahoniowe rzeźbione krzesła. Wisiało tu kilka obrazów szkoły holenderskiej, dalej obraz batalistyczny z rycerzem galopującym na białym koniu na tle łuny pożarów – malowidło przedstawiające rabunek Świątyni Sybilli w Puławach dokonywany przez rosyjskich żołnierzy, oraz portret króla Stanisława Augusta, siedzącego przy stole i opierającego rękę na klepsydrze, przedstawionego bez peruki, w stroju francuskim, kopia czy też replika oryginału pędzla Baciarellego.
Frontowy, prawy, ryzalitowo narożny pokój, sklepiony żebrowo i malowany al fresco przez Tadeusza Grocholskiego, nosił nazwę „salonu herbowego”. Pośrodku jego stropu przedstawił artysta herb rodzinny Syrokomla, a po rogach, w medalionach, herby domów, z którymi Grocholscy spowinowaceni byli bliżej przez małżeństwa. W pokoju tym mieściły się szafy biblioteczne, zawierające najbardziej wartościową i najstarszą część księgozbioru zamkowego, jak też ilustrowane czasopisma w językach polskim, francuskim i angielskim, nowszej daty. Pozostała część biblioteki rozproszona była po różnych innych salach. Księgozbiór pietniczański nie miał katalogu.
Pokój ryzalitowy prawy od strony ogrodu, w 1905 r. określony jako salonik, nosił ostatnio miano gabinetu. Zdaje się, że nie był on wówczas należycie urządzony, służąc tymczasowo jako skład miniatur królów, królowych i książąt francuskich, a także różnych makat, sztychów, wazonów i innych przedmiotów dekoracyjnych, nabytych w Paryżu przez ks. Marię Czartoryską.
Pomiędzy pokojami ryzalitowymi mieściła się podłużna sala jadalna, sklepiona podobnie jak inne, ze ścianami malowanymi olejno na kolor złoty, imitując promienie słoneczne. Ze stropu zwisał tu duży świecznik z ciemnego brązu. Prócz wielkiego stołu rozsuwanego i krzeseł, w sali tej stałą rzeźbiona oszklona szafa z zabytkową porcelaną saską, bufety i stoliki pomocnicze. Na ściankach wisiały portrety olejne wojewody Marcina Grocholskiego i jego żony Cecylii z Myszka-Chołoniewskich, obie kopie Lampiego, jak też starosty Michała i starościny Marii ze Śliźniów, autorstwa nie określonego.
Zarówno z narożnego „gabinetu”, jak sali jadalnej można było wejść do pierwszej sali międzyryzalitowego odcinka traktu ogrodowego, noszącej pierwotnie miano „greckiej”, a przed 1917 r. „popielatej”, malowanej na kolor perłowy. Białe żebrowe sklepienie zdobił tu wielki świecznik wenecki.
Na urządzenie, obok fortepianu, składał się garnitur mebli mahoniowych, dekorowany marmurami i brązami, oszklona szafa z drewna orzechowego, zawierająca m.in. pucharki srebrne ze starymi monetami i kilka przedmiotów mniejszych. Do wyposażenia artystycznego należał zegar Boulle, kilka brązowych świeczników artystycznej i zabytkowej wartości i sześć miniatur z głowami starców w głębokich, złoconych ramach. W salonie „popielatym” zgromadzono też sporo malowideł, w tym portrety: duży Antoniego Grocholskiego (1767 – 1805), rotmistrza kawalerii narodowej, przedstawionego w postawie siedzącej w fotelu, przepasanego wstęgą Orderu Orła Białego, pędzla Angeliki Kauffmann; dalej miecznikówien Grocholskich, sióstr Antoniego: generałowej Tekli Franciszkowej Łaźnińskiej (1772 – 1797) i Julii pułkownikowej Józefowej Poniatowskiej (1773 – 1832), oba pędzla Józefa Pitschmanna; wojewodzianki Salomei z Grocholskich, primo voto Potockiej, secundo voto Dziekońskiej; ks. Stanisława Chołoniewskiego; portrety-pastele Marii z Grocholskich ks. Witoldowej Czartoryskiej i jej siostry Heleny Janowej Brzozowskiej, malowane w Paryżu w latach pięćdziesiątych XIX w. przez Tadeusza Grocholskiego; jego samego niewielki autoportret w dużym kapeluszu ze strusim piórem a la Rembrandt, a w końcu stojący na sztaludze hebanowej obraz olejny, przedstawiający Włoszkę z koszem kwiatów, także pędzla Tadeusza Grocholskiego.
Podobny rozmiarami, również dwuokienny salon sąsiedni, określony w 1905 r. jako „pompejański”, później od zmienionego koloru ścian nazwany „żółtym”, miał na sklepieniach namalowane wzory ze stanz Rafaela. Posadzkę jego niemal w całości zaścielał wielki dywan turecki. Tylko przed kominkiem z białego marmuru leżał jeszcze drugi, mniejszy. Nad kominkiem, w białej, wąskiej, gipsowej ramie mieściło się staroświeckie lustro, złożone z kilku części, na gzymsie kominka stały zaś dwa trójświecowe, brązowe, pozłacane kandelabry. Ze środka sklepienia zwisał wieloświecowy żyrandol, wykonany także z brązu złoconego. Wśród mebli wyróżniała się m.in. niska, dwuskrzydłowa szafa mahoniowa, dekorowana brązami, z wierzchem z różowego marmuru, na której stało również marmurowe popiersie ks. Adama Czartoryskiego oraz fotografie rodzinne. Nad szafą wisiał olejny portret Bazylego Walickiego, wojewody rawskiego, oprawiony w owalną ramę. Także pozostałe urządzenie salonu „żółtego” składało się z wielu antycznych sprzętów, z których część pochodziła z rezydencji Czartoryskich we Francji, skąd do Pietniczan dostała się wraz z innymi przedmiotami należącymi do ks. Marii z Grocholskich Czartoryskiej. Wyposażenie artystyczne uzupełniały wiszące po obu stronach wysokiego, wprawionego w ścianę lustra portrety; po stronie prawej Henryka Grocholskiego (1802- 1866) i jego żony Ksawery z Brzozowskich (1807-1874), po lewej zaś sztych przedstawiający Zofię z Czartoryskich ordynatową Stanisławową Zamoyską (1780 – 1837) z trzema synami wg Francois Gerarda. Na starej sztaludze, okrytej turecką makatą, umieszczono jeszcze portret Stanisława hr. Grocholskiego (1835 – 1907), malowany na drewnie przez Kazimierza Pochwalskiego.
W lewej zryzalitowanej części zamku, oprócz bocznej klatki schodowej, mieściły się jeszcze trzy pokoje o zmiennym przeznaczeniu. Jeden z nich służył ostatnio jako sypialny. Stało więc tam duże hebanowe łoże francuskie. Nad nim wisiała dobra kopia Madonny Sykstyńskiej oraz dwie miniatury, przedstawiające Zdzisława i Józefę z Walickich Zamoyskich.
Drugie piętro miało układ, rozmiary i kształt pokoi oraz sal identyczny jak piętro pierwsze, choć były one niższe. Niemal całkowicie miało też przeznaczenie mieszkalne, zarówno w 1905, jak w 1917 r. W hallu wisiał portret kardynała Richelieu i obraz przedstawiający karzełka w mundurze wojskowym dwory Ludwika XIV (?), a pod sufitem galeria portretów królów i książąt francuskich, złożona z ponad 30 wizerunków.
Nad salonem „żółtym” mieściła się sala biblioteczna. Jej umeblowanie składało się głównie z oszklonych szaf orzechowych dekorowanych brązowymi okuciami, wypełnionych książkami. Cały księgozbiór pietniczański liczył ok. 10 000 vol.
W sali tej przechowywano również zbiry motyli i ciem krajowych wraz z kilkoma barwnymi motylami podzwrotnikowymi, zbiory jaj wielu ptaków krajowych i gniazd ptaków podolskich oraz kolekcję minerałów zebranych z różnych ziem polskich.
W grupie tej znajdował się także umieszczony na podstawie z kruszców syberyjskich kryształowy krzyżyk, dar Sybiraków dla Ksawery Grocholskiej, dowód wdzięczności wygnańców za jej wieloletnią nad nimi opiekę. Owa kolekcja przyrodnicza była pamiątką po Henryku Grocholskim, który prócz niej pozostawił też sporo cennych wydawnictw z tej dziedziny w różnych językach. W bibliotece wisiało jeszcze kilka dalszych starych portretów rodzinnych, mniejszego formatu.
Pokój nad salonem „popielatym” służył jako sypialnia państwa domu. Miała ona urządzenie w stylu Ludwika XV i XVI, na co składały się: dwa łóżka mahoniowe z brązami i takież szafki małe oraz jedna duża, jak też biurko z blatem pokrytym skórą o wytłaczanych i złoconych brzegach. Oprócz tego stała tam jeszcze kanapa, mahoniowe stoliki, fotele, etc. Na jednej ze ścian wisiała turecka makata z pod Wiednia, na innej buczacka, przypominająca lite pasy słuckie. Na tle makaty buczackiej umieszczono zegar z brązu w stylu Ludwika XVI, a po obu jej stronach podobne kinkiety ścienne. Także i inne pokoje II piętra w obu częściach zryzalitowanych i przylegle do hallu miały meble antyczne, niektóre bogato intarsjowane lub inkrustowane. We wszystkich spotykało się wiele brązów, sztychów i obrazów olejnych. Do pokoi pod względem artystycznym najlepiej wyposażonych należały: ubieralnia pani domu, pokój bawialny pana domu i zbrojownia z kolekcją 28 sztuk broni myśliwskiej. W pokoju pana domu, ozdobionym dużym portretem Marii z Sołtanów Zdzisławowej Grocholskiej oraz Henryka i Ksawery z Brzozowskich Grocholskiej, znajdował się zbiór broni starej, wśród której wyróżniały się: szabla turecka Henryka Grocholskiego, przywieziona przez niego z podróży do Ziemi Świętej, pałasz w ciemno oksydowanej pochwie metalowej z okuciami z pozłacanego brązu i takąż ozdobną rzeźbioną rękojeścią, niegdyś własność ks. Witolda Czartoryskiego z czasów jego dyplomatycznej służby, węgierska karabela do kontusza, wschodni rycerski pas srebrny, składający się z rzeźbionych skuwek nawleczonych na rzemień i podobnej klamry oraz czerkieskie kindżały. W tymże pokoju stałą również szafka mahoniowa, zawierająca bardzo cenny zbiór monet polskich, w których nie brakło nawet srebrnych i złotych, łącznie ze złotym dukatem z wizerunkiem Matki Boskiej i małym orłem polskim przy brzegu. Dukat ten wybity został w Belgii w czasie Powstania Listopadowego.
Na szafce stały dobre kopie rzeźb antycznych wykonanych w brązie, a więc Diany, Wenery, umierającego gladiatora, wilczycy z Romulusem i Remusem i innych.
Na ścianach wisiały jeszcze wypchane głowy i rogi różnych zwierząt. Parter lewego skrzydła pawilonu wraz z całą galerią przeznaczony był na cele mieszkalne personelu i gospodarcze, zarówno w 1905 r., jak i później, oczywiście z pewnymi zmianami. Ostatnio znajdowały się tam pokoje panien garderobianych, stołowy służby, pralnie, magiel, kuchnie i mieszkanie kucharza, na sklepionym piętrze pawilonu obszerne spiżarnie, a pod pawilonem lodownia. Sklepiony także w obu kondygnacjach, podobnie jak lewy, pawilon prawy, połączony z głównym korpusem zamku otwartą galerią kolumnową i biegnącym za nią korytarzem, przybranym rogami jeleni i danieli, ponad biurami ulokowanymi na parterze, mieścił na piętrze 5 pokoi gościnnych, urządzonych bądź meblami mahoniowymi, bądź jesionowymi. Przeważająca część galerii prawej miła jednak charakter reprezentacyjny.
Z zamku, z pokoju kredensowego, poprzez mały przedpokój, wyposażony także w drzwi prowadzące bezpośrednio z zewnątrz, wchodziło się do wielkiej wygiętej lekkim łukiem sali, w 1905 r. służący jako jadalnia. Później jednak przeznaczono ją na balową. Miała ona 5 półkoliście zamkniętych porte-fenetrów wychodzących na ogród, posadzkę z tafli dębowych i okrągły piec w jednym z rogów.
Salę tę zdobiły wysokie, wąskie lustra, w złoconych ramach, i zawieszone między nimi konkiety brązowe. Pod ścianami stały długie, wąskie bankietki, podobnie jak liczne krzesła obite materiałem w kolorze „vieux rose”. Sala balowa łączyła się bezpośrednio z salonem owalnym o jednym szerokim porte-fenetrze typu serliany. Znajdował się tu kominek z białego marmuru, na którym stały dwa trójświecowe kandelabry z brązu. Na urządzenie ruchome składały się: fortepian, krzesła kryte czerwonym aksamitne, stół oraz staroświecki kantorek z brązowymi ozdobami i licznymi szufladkami. Po bokach kominka wisiały pastele przedstawiające nimfy, a na innym miejscu portret ks. Marii-Amparo Munoz y Borbon (1834 – 1864) Władysławowej Czartoryskiej, jak też kilka innych portretów i obrazów. Zarówno salon owalny jak niewielki pokój następny, dekorowany malowidłami al fresco o motywach liści winogradowych i amorka trzymającego w rękach pochodnie, wymalowanego pośrodku sufitu, stanowiły apartament zajmowany zwykle przez biskupów, wizytujących Winnicę i okolice. Jeszcze jeden mały pokój czworoboczny dzielił apartament „biskupi” od ostatniego w galerii pokoju usytuowanego tuż przy prawym pawilonie o kształcie owalu zbliżonego do jaja, o przeznaczeniu niewiadomym. Przed zamkiem rozciągał się ogromny, podłużny dziedziniec pokryty dwoma gazonami. Na wprost głównych drzwi wejściowych rosła wielka, samotna lipa, uszkodzona w początkach XX w. przez piorun. Usunięcie jej otworzyło szerszy widok na fasadę zamku i galerię. Naprzeciw głównego korpusu zamku, w odległości ok. 250 m. Od niego, wznosił się budynek stajni koni rasowych. Składała się ona z trójosiowej, dwukondygnacyjnej, środkowej części mieszkalnej, i 2 mocno wydłużonych parterowych skrzydeł bocznych. Niższy od piętra parter mieścił na osi sklepioną bramę przejazdową. Droga przez nią wiodła do najbliższego folwarku i dalej, do czarnego lasu. Obie elewacje dłuższej części dwukondygnacyjnej rozczłonkowane były czterema parami pilastrów, wspartych na wysokich, boniowanych cokołach. Budynek ten nakrywał gładki dach czterospadowy z jednym kominem centralnym, skrzydła zaś dach trójspadowy, z dwiema półkolistymi lukarnami w każdej z połaci dłuższych.
W stajni stało zawsze 36 koni własnego chowu. Pochodziły one z zarodowej stadniny arabskiej emira Stanisława Rzewuskiego, której część w latach 60-tych XIX w. dostała się do Pietniczan. Czystej krwi araby, wypasane na nieoranych stepach klucza obodańskiego, przy odpowiednim karmieniu i selekcji, w chłodniejszym klimacie Podola zyskały większy wzrost i grubszą kość. Przypominały więc dawne konie rycerskie. Tuż przy prawym narożniku parterowego skrzydła stajni wznosiła się dawna, dwukondygnacyjna, cylindryczna baszta, z ujętymi w obramowania kamienne oknami, i elewacjami w całości żłobkowanymi horyzontalnie, nakryta spłaszczoną kopułą. Ostatnio służyła ona jako gołębnik. Niewielki budynek sąsiedni, z neogotycką basztą zwieńczoną krenelażem w narożu, mieścił elektrownię.
Dalej, idąc w stronę zamku wzdłuż dawnej fosy, ciągnęły się zabudowania mieszczące garaże, wozownię, a w pobliżu prawego pawilonu, magazyn. Najciekawiej prezentowała się wozownia o 10 dwuskrzydłowych drzwiach-bramach, nabijanych gwoździami ręcznej roboty. Miała ona charakter muzealny, gdyż mieściła zbiór najrozmaitszym pojazdów, używanych w przeciągu paru ostatnich stuleci. Przechowywano tam między innymi: starą, ciężką czteromiejscową karocę czarną, krytą lakierowaną skórą, o kołach przeszło 1.5 metrowej średnicy, wymagającej przynajmniej 6 koni w zaprzęgu. Karocą tą jeżdżono niegdyś z Pietniczan do Paryża, zmieniając jedynie konie pocztowe. Z tych samych lat pochodził również kocz na 2 osoby, wiszący na rzemiennych pasach, z opuszczanymi stopniami i miejscem z tyłu dla dwóch stojących hajduków, na równie wysokich jak w karecie kołach.
Oba te zabytkowe wehikuły utrzymywano we wzorowym stanie, ale już tylko jako okazy muzealne. Oprócz tej karocy i kocza stało jeszcze w wozowni kilka karet nowocześniejszych, a poza tym najrozmaitszego kształtu i wielkości dalsze kocze i koczyki, bryczki, kariolki, najtyczanki, tarantasy, wozy i wózki myśliwskie, oraz wiele typów sani. W ostatnich czasach doszły do tego samochody. Do najstarszych zabytków Pietniczan należała stojąca na folwarku w dość dużej od wozowni odległości stodoła, wybudowana w 1740 r. Miała ona rzut długiego prostokąta, wysokość około trzech kondygnacji i tynkowane elewacje, ujęte w narożnikach mocno zarysowanymi boniami. Oprócz nielicznych drzwi i okien, jej ściany wyposażono w 8 rzędów małych otworów wentylacyjnych. Ściany dłuższe wzmocniono może nieco późniejszymi, potężnymi przyporami. Budynek ten nakrywał wysoki, gładki dach naczółkowy. Po lewej stronie dziedzińca zabudowań nie było. Nad dawnymi fosami rosły tam drzewa i krzewy. W połowie długości pomiędzy zamkiem a stajnią znajdował się wjazd, ale bez bramy. Do dworu wiodła szeroka lipowa aleja wjazdowa, zasadzona w okresie odwiedzin króla Stanisława Augusta, który dnia 17 listopada, 1781 r., w towarzystwie świetnego orszaku, jadąc z Winnicy odwiedził Grocholskich w ich rezydencji Pietniczańskiej i Hrycowskiej. Tak mu się obie podobały, że później, w liście z 10 I 1782, prosił o „planty i abrysy” obu. Aleja ta, rozrósłszy się wspaniale, przetrwała do lat czterdziestych XX wieku. Park zajmował powierzchnię około 8 hektarów. Założony w połowie XVIII w., zachował częściowo swój dawny, staropolski charakter. Piętno ogrodów angielskich, z szerokimi perspektywami, nadał mu około 1830 r. Dionizy Mikler. Przy samym zamku nadal jednak rosły szpalery lipowe sadzone w prostokąty.
Poza nimi ciągnęły się rozległe trawniki, z klombami krzewów i kwiatów, opadające lekko ku niewielkiemu stawowi. Poza jednym starym jesionem, około metrowej średnicy, jednym bukiem czarnym i jednym zielonym, w ogrodzie Pietniczańskim spotykało się głównie lipy, graby, dęby, młodsze jesiony, brzozy, akacje oraz oddzielne grupy świerków. Z jednej strony znajdowało się tam również parę kwater drzew owocowych, głównie jabłoni i grusz. Istniała też w parku oranżeria.
W odległości 1.5 km. od dworu, w Czarnym Lesie, na przestrzeni 40 morgów, otoczonej 2 – metrowej wysokości parkanem, urządzony był zwierzyniec, założony jeszcze za życia Marcina Grocholskiego, wojewody bracławskiego. Hodowano tam jelenie i daniele, których liczba przekraczała nieraz 150 sztuk. Na stawie gnieździły się dzikie kaczki, dla których, na wbitych w wodę słupach urządzono specjalne gniazda w koszach w postaci uli. W zamkowej psiarni hodowano psy gończe (ogary) w ilości 10 a nawet więcej sfor, oraz harty. Zamek pietniczański był skanalizowany i zelektryfikowany, zaopatrzony w kilka łazienek, w grubości potężnych murów mieściła się winda osobowa. Wody dostarczała studnia artezyjska, głębokości 84 metry, z czego ponad 40 wybitych w granitowej skale. W początkach pierwszej wojny światowej dobra należące do Zdzisława hr. Grocholskiego obejmowały klucz pietniczański z 4 folwarkami, 35 dziesięcin placów i domy w Winnicy, klucz obodniański z 5 folwarkami i lasami, domy w Warszawie, lasy w gub. Jatskiej oraz różne, doskonale prosperujące przedsiębiorstwa,. Ogółem na obszarze dawnej Rzeczpospolitej ziemi było 8834 dziesięciny, na terenie Rosji zaś 54000 dziesięcin. W czasie Rewolucji, dzięki życzliwej i uczynnej pomocy miejscowych robotników rolnych i przemysłowych, jak też winnickich dorożkarzy, wiele obrazów pietniczańskich, przedmiotów pamiątkowych, a nawet mebli udało się ostatniemu właścicielowi przewieźć do Winnicy. Zbiory te władze sowieckie wcieliły następnie do utworzonego świeżo muzeum narodowego. Część ich, po zdobyciu Winnicy przez wojska polskie w 1920 r. Zdzisław Grocholski przewiózł do Warszawy, gdzie pozostały do II Wojny Światowej, bądź też umieścił je w nabytym w tymże roku Poniatowie k. Jabłonny. Zbiory te przetrwały do 1944 r., kiedy to uległy całkowitemu zniszczeniu zarówno w stolicy, jak i w nowej siedzibie wiejskiej.
Większa część zbiorów pozostałą na miejscu i spłonęła wraz z pałacem, podpalona nocą z dnia 17 na 18 stycznia 1918 roku, lub została przedtem rozgrabiona.
W czasie rządów hetmana Iwana Skoropackiego, latem 1918 r., Zdzisław hr. Grocholski wrócił na krótki okres do Pietniczan. Zdołał pokryć mury zamkowe dachem. W ten sposób, choć całkowicie pozbawiony wystroju nawet zewnętrznego, przetrwał on do czasów współczesnych.
Zniknęły natomiast całkowicie z powierzchni ziemi pawilony oraz galerie.
ROMAN AFTANAZY „DZIEJE REZYDENCJI NA DAWNYCH KRESACH RZECZYPOSPOLITEJ” Wydanie drugie przejrzane i uzupełnione
TOM 10 – WOJEWÓDZTWO BRACŁAWSKIE
ZAKŁAD NARODOWY IMIENIA OSSOLIŃSKICH WYDAWNICTWO
WROCŁAW – WARSZAWA – KRAKÓW 1996
Otrzymano dzieki uprzejmości p Andrzeja Mańkowskiego.